piątek, 30 sierpnia 2013

Pierwsze pudełeczko:)

Witam wszystkich bardzo serdecznie:) Dziś niezbyt przyjemny, pochmurny dzień, więc mam troszkę więcej czasu, aby nadrobić ogromne zaległości na Waszych blogach:)
Ja niektórzy wiedzą, od czasu do czasu kusi mnie aby popróbować swoich sił w rożnych technikach- tak dla oderwania się od papierowej wikliny i krepiny. Myślę, że każdy z nas potrzebuje czasami takiej odmiany:)
Ja od dłuższego czasu obserwuje z zapartym tchem prace pewnych trzech miłych pań, które są dla mnie niedoścignionymi mistrzyniami  w technice scrapbookingu- ilekroć wchodzę na ich blogi, nie mogę oderwać oczu od idealnych prac, dopieszczonych w każdym szczególiku. I już od dawna chciałam zasmakować choć odrobinkę tej techniki, ale zawsze brakowało mi odwagi:)  Panie o których mówię to (kolejność zupełnie przypadkowa:)
Dorotka- http://handmadebydoris.blogspot.com/
Paulina- http://paurinka.blogspot.com/
Kasia- http://kreatywna-kasia.blogspot.com/

Długo wahałam się, czy wrzucić tą pracę na bloga- w końcu nawet do pięt nie dorasta pięknym pracom wyżej wymienionych dziewczyn i wielu, wielu innym, które mam przyjemność obserwować w blogowym świecie. Nie mam też odpowiednich materiałów do tej techniki, więc swoje pudełko stworzyłam z tego, co miałam dostępne pod ręką.
W rodzinie akurat wypadł chrzest, więc tym bardziej ta okazja zmobilizowała mnie do spróbowania w końcu tej techniki:) I oprócz wózeczka( którego nie zdążyłam sfotografować, bo ukończony był już na ostatnią chwilę) zrobiłam takie pudełko:




Jest tu wiele niedociągnięć, ale i tak nie jest chyba źle:) I co mogę powiedzieć- jest to naprawdę ciężka praca, wymagająca niezwykłej precyzji i dokładności.Wielki ukłon w stronę dziewczyn, które zajmują się tą techniką na co dzień:) Przyznam że trochę się "namęczyłam", bo wszystko wycinałam ręcznie nożyczkami, ale spodobało mi się:) Gdy znów "naleci" mnie chęć oderwania się od papierowej wikliny, a w rodzinie pojawi się chrzest lub ślub, to jeszcze takowe stworzę:)
Pozdrawiam i życzę miłego dzionka:)

środa, 28 sierpnia 2013

Kolejne przyprawy ze Skworcu

Witam wszystkich bardzo serdecznie, a zwłaszcza nowych obserwatorów:) Ciesze się, że kursik na lilię Wam się spodobał:) Troszkę długo pisze mi się dzisiejszy post( i tak będzie z kilkoma następnymi) ze względu na kontuzję ręki.  Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić opinią na temat kolejnych przypraw, jakie dostałam w ramach współpracy z firmą Skworcu.

1. Przyprawa myśliwska
Cena: 1,45 za 50 g
Skład: Sól, bazylia, cebula, gałka muszkatołowa, goździk, imbir, ziele angielskie, rozmaryn, gorczyca, pieprz czarny, jałowiec, lubczyk
Moja opinia: W tej przyprawie zaintrygowało mnie na początku połączenie tak wielu składników.  Już po samym zapachu można było się domyśleć, że składniki są dobrane idealnie. Przyprawę zastosowałam przy pieczeniu szynki-stworzyłam z niej marynatę. I już w trakcie pieczenia zapach był niesamowity:) Przyprawa nadała wspaniały, wyrazisty i niespotykany smak (nigdy wcześniej moja szynka nie była tak smaczna, przyprawy, które do tej pory kupowałam nie były aż tak aromatyczne). Nie muszę dodawać, że  szynka bardzo szybko zniknęła z półmiska:) Wszystkie składniki przyprawy uzupełniają się idealnie.Ta przyprawa z pewnością znajdzie zastosowanie do wszelkiego rodzaju mięs, a do dziczyzny w szczególności:) Polecam bardzo gorąco, bo naprawdę warto!:)

2.Przyprawa grzybowa
Cena: 1,75 za 50 g
Skład: Sól, pasternak, pietruszka, por, marchew, cebula mielona, grzyby naturalne, aromat grzybów
Moja opinia: Po otwarciu opakowania wydobył się wspaniały aromat grzybów, zaskoczyłam się, bo nie spodziewałam się aż tak intensywnego zapachu:) W smaku przyprawa jest delikatnie słodka i również grzyby są wyraźnie wyczuwalne. Użyłam jej do bigosu- mąż po zjedzeniu zapytał skąd miałam grzyby:) Myślę, ze nic więcej do mojej recenzji dodawać nie muszę:) Bigos naprawdę smakował, jakby znajdowały się w nim leśne grzyby! Składniki są świetnie dobrane i myślę, że przyprawa sprawdzi się idealnie w doprawianiu sosów, zup, farszy czy pieczeni. Polecam gorąco!

3. Kurczak ziołowy
Cena: 1,45 za 50 g
Skład: Papryka słodka, sól, bazylia, tymianek, majeranek, cukier, czosnek mielony, kurkuma mielona
Moja opinia: Zawsze miałam problemy z doborem idealnej przyprawy do kurczaka, wypróbowałam ich już na prawdę dużo, z rożnych firm. Ale żadna do końca nie spełniała moich oczekiwań- w każdej dominowało curry, co mi nie do końca odpowiada.  Przyprawa ze Skworcu jest moją wymarzoną- dominuje tutaj słodka papryka(zarówno w smaku, jaki i zapachu) a pozostałe składniki świetnie ją uzupełniają. Wreszcie trafiłam na idealną przyprawę! Zastosowałam ją do kurczaka pieczonego na soli. Jeśli ktoś byłby zainteresowany tym przepisem (a jest to prosty, tani i szybki sposób na upieczenie idealnego, soczystego kurczaka) to zapraszam tutaj. Mój kurczak po natarciu przyprawą i ułożeniu na soli wygląd tak-narobię Wam trochę smaka a co:):
Kurczak był niezwykle aromatyczny w zapachu, a w smaku to wręcz niebo w gębie- przyprawa spisała się na piątkę, idealnie trafiła w gust smakowy mój jak i mojego męża. Kurczak za sprawą mojego męża znikł z półmiska w mgnieniu oka, dobrze, że choć udko udało mi się zjeść:D Mogę powiedzieć tylko jedno- uwielbiam ta przyprawę i nie zamienię jej na żadną inną!:) Polecam z całego serca! Gdy moja mi się skończy to będę musiała zrobić jej większy zapas:)

 A Was wszystkich jeszcze raz serdecznie zapraszam na stronę sklepu, każdy z pewnością znajdzie tam coś dla siebie. Sklep ma bogaty asortyment, a produkty są w niskich cenach. Klik

Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku:)

piątek, 23 sierpnia 2013

Kursik na lilie z krepiny

Witam wszystkich bardzo serdecznie:) Dziś mam dla Was kursik na lilie z krepiny:) Widzę, że kilku osobom się spodobały, więc pokażę Wam, jak je zrobić, a robi się je prosto i szybko:) Zaczynamy:

1. Z żółtej krepiny tniemy dowolnej długości, nie za szeroki pasek i rozciągamy go:

2. Skręcamy go i tniemy na krótsze kawałki:

3. Kawałki składamy na pół:
4. Z brązowej krepiny wycinamy niewielkie kwadraciki i również je rozciągamy:

5. Jedna dłuższą krawędź kwadracika smaruję klejem na gorąco, owijam nim koniec pręcika . Po owinięciu pręcika, ten brązowy kwadracik dodatkowo jeszcze skręcam:
6. Między pręciki wklejam drucik:
7. Wycinamy 6 płatków o takim kształcie(płatki wycinamy podobnie, jak płatki róży- przygotowujemy pasek krepiny o wybranym przez Was rozmiarze, składamy go kilkakrotnie i od razu wycinamy wszystkie płatki):
8. Do każdego płatka wymierzamy drucik(musi być on trochę dłuższy niż płatek):
9. Wszystkie druciki okręcamy krepiną w tym samym kolorze, co płatki . Przyklejamy klejem na gorąco wszystkie druciki przez środki płatków:
10. Wokół drucika z pręcikami przykładamy  płatki i ja zawiązuje je nitką:
11. Teraz przytrzymując miejsce związania wyginamy płatki i układamy je(płatki będą jeszcze się przesuwać, dlatego przytrzymujemy miejsce związania nitką):
12. Gdy mamy już płatki rozmieszczone, tak, jak chcemy, całość łodygi owijamy zieloną krepiną:
13. Mamy lilię:) Liści już nie zrobiłam, z braku czasu, ale wiem, że z listkami dacie sobie już radę:
Życzę owocnej pracy i oraz miłego weekendu:)

W razie pytań służę radą:)

JEŚLI KORZYSTASZ Z MOJEGO KURSIKU LUB INSPIRUJESZ SIĘ MOIMI PRACAMI, PODAJ PROSZĘ LINK DO MOJEGO BLOGA.









środa, 21 sierpnia 2013

Recenzja płynu do prania WANSOU

Witam wszystkich serdecznie i gorąco dziękuję za tak piękne słowa pod poprzednim postem, jesteście kochani:*
 Jak już wiecie jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą Tomil. Jak pamiętacie, przetestowałam dwa ich produkty, z których byłam zadowolona. I przy okazji kolejnego testu znów się nie zawiodłam. O czym teraz mowa?

Płyn do prania WANSOU Belle lessive modern & color





Opis produktu: Jest płynem do prania tkanin kolorowych i nowoczesnych z dodatkiem substancji chroniących kolor. Łagodnie wypierze i nada włóknom pierwotną miękkość i świeżość. Jest odpowiedni do wszystkich typów pralek i do prania ręcznego.

Cena: około 7-8 zł za 1000ml
Moja opinia: Pewnie więkoszość z Was myśli, że produkt w tak niskiej cenie nie jest wiele wart:) Zatem jesteście w błędzie, o czym przekonacie się czytając moją opinię.
Na początku, w oczy rzuciła mi się butelka- bardzo wygodny i poręczny kształt a do tego fajna, kolorowa etykieta, na którą przyjemnie się spogląda. Płyn ma piękny, świeży zapach, który bardzo przypadł mi do gustu. Sam płyn jest biały, o średnio gęstej konsystencji, jest wydajny i wystarcza na około 16 prań.
Płyn przetestowałam w praniu ręcznym oraz w praniu automatem. Zainteresował on też moją babcię i przetestowała go również w pralce wirnikowej. Test wyszedł bardzo pozytywnie. Płyn super się pieni, a podczas prania ręcznego i w pralce wirnikowej po mieszkaniu unosił się piękny zapach. Dodatkowo, aby dokładnie go przetestować, do prania nie użyłam już płynu do płukania tkanin. Po wyschnięciu ubrania były przyjemnie miękkie, zapach na nich pozostawał dość długo. Nawet, gdy ubrania leżały przez pewien czas w szafie, to po ich wyjęciu, czuć było na nich wyraźny zapach płynu. Kolorki ubrań pozostały intensywne, nie sprały się:)
Mimo, że płyn przeznaczony jest do tkanin kolorowych, to mnie"podkusiło", aby wypróbowac go również na białych. Uprałam w nim firankę, która dość długo leżała  w szafie i przez ten czas zdążyła poszarzeć. I tu również płyn spisał się na piątkę. Firanka była mięciutka, przyjemna w dotyku, pachnąca i odzyskała swoją pierwotną biel. A zapach zawieszonej firanki utrzymywał się w mieszkaniu jeszcze przez kilka dni.
Podsumowując- Zarówno ja, jaki i moja babcia, jesteśmy zachwycone tym płynem. Obie będziemy do niego czesto wracać. Moge go polecić z czystym sumieniem:)
A pani Jolancie bardzo gorąco chcę podziękować za możliwość przetestowania tego wspaniałego produktu:)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę miłego dzionka:)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Duuuuży kosz:)

Witam wszystkich bardzo serdecznie:) Dziś tak szybciutko i chciałabym Wam pokazać dość duży kosz, z którym "mordowałam" się przez ostatni klika dni:) W koszu są trzy rodzaje kwiatów-  róże płatkowe, storczyki i lilie:)


 I dla pokazania jego wielkości,tuż przy koszu ułożyłam rożek o długości 25 cm:)


Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę miłego dzionka:)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Herbatki i przyprawy ze Skworcu

Witam wszystkich bardzo serdecznie:) Dziękuję za tak liczny odzew pod moim ostatnim postem:)
Dziś ciąg dalszy recenzji produktów Skworcu. Chciałabym Wam przedstawić:

1.Przyprawę meksykańską:
Skład: papryka, kminek, oregano, czosnek
Cena: 1,40 za 50 g
Moja opinia: Przyprawa pachnie przepięknie, daje się wyczuć wspaniałe połączenie wszystkich składników, które idealnie ze sobą współgrają. W smaku jest jeszcze lepsza, delikatnie pikantna. Bardzo dużym plusem tej przyprawy jest brak glutaminianu sodu!!! Ja użyłam tą przyprawę do pulpetów. Z pozoru zwyczajne danie dzięki tej przyprawie zyskało wyrazistego smaku, przyprawa wspaniale podkreśliła smak pulpetów, stały się niezwykle aromatyczne. Nadaje się do przyprawiania wielu potraw z mięs czy ryb. Mąż był zachwycony, ja zresztą też:) Polecam gorąco!:)

 2.Zielony chrzan Wasabi mielony japoński

Cena: 2,60 za 50 g
Moja opinia: Wasabi w zapachu i smaku przypomina swojski chrzan, jednak ten jest zdecydowanie ostrzejszy. Już odrobina przyprawy jest bardzo ostra w smaku. Ja z tej przyprawy przygotowałam dip na bazie jogurtu naturalnego. Dip świetnie sprawdził się podczas rodzinnego grillowania, jak wspaniały dodatek do kiełbasek i mięs. Mój mąż ten dip uwielbia również z chipsami:) Wasabi świetnie komponuje się z rożnego rodzaju mięsem, podkreślając jego smak i nadając mu wyrazistości i ostrości. Polecam wszystkim, którzy są amatorami pikantniejszych dań:)

3. Herbata Ice mint
Skład: Czarna herbata, hibiskus, mięta pieprzowa, skórka pomarańczy, płatki róży damasceńskiej, aromat
Cena: 4,45 za 50 g
Moja opinia: Jestem zachwycona zapachem tej herbaty, pachnie tak pięknie, że mogłabym ją wąchać w nieskończoność.:)  W zapachu wyczuwa się bardzo wyraźny i przyjemny zapach mięty. Po zaparzeniu herbatka pachnie jeszcze piękniej. Smakuje rewelacyjnie.  Bardzo spodobało mi się połączenie mięty ze skórką pomarańczy i płatkami róży, te składniki świetnie się ze sobą komponują, zapewniając niesamowite doznania smakowe.Podoba mi się bardzo widok pływających płatków róży po zaparzeniu, tak mi się romantycznie kojarzy;) Herbatka jest bardzo orzeźwiającą, smakuje mi zarówno na gorąco, jak i na zimo i jest idealna na upalne dni. Polecam:)

4. Herbata Miód i malina
Skład: jabłko, dzika róża, aronia, czarna porzeczka, kawałki buraczków, jeżyny, maliny, kwiaty nagietka, aromat miodu.
Cena: 4,25 za 50 g
Moja opinia: Bardzo zaciekawił mnie skład tej herbatki:) W opakowaniu znajdują się praktycznie same kawałki owoców, jak dla mnie rewelacja:) Herbatka pachnie niesamowicie, mieszanką wszystkich składników, ten zapach jest nie do opisania. W smaku również nie można niczego jej zarzuć, jest delikatna i maksymalnie owocowa, dodatkowo ja uwielbiam zjadać te owoce:) Herbatka smakuje wybornie, relaksuje i wprowadza w dobry nastrój. Wszystkie składniki są dobrane według mnie idealnie. Fajnie rozgrzewa, więc jest idealna na jesienne i zimowe wieczory:)
Polecam Wam znów zapkuy w sklepie Skworcu. Większośc przypraw nie zawiera glutaminianu sodu, nie płacicie za ładne opakowania a za produkt i jakość, bo moim zdaniem jakość tych produktów jest na jak najwyższym poziomie:)
Pozdrawiam:)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Doceńmy nasze rękodzieło

Postanowiłam przyłączyć się do akcji, która uważam dotyczy nas wszystkich- czyli rękodzielników. Źródło akcji pochodzi z tego bloga:
http://lore-art.blogspot.com/2013/03/docenmy-rekdzieo.html?spref=fb

"Dawno temu w Paryżu modna dama udała się do modystki aby zamówić nakrycie głowy ostatni krzyk mody. Modystka owo nakrycie wykonała zużywając 5 metrów wstążki. Kiedy dama usłyszała cenę z oburzeniem zawołała: Co!!!! 300 franków za 5 metrów wstążki!!?? Pani chyba oszalała! Na to modystka kilkoma sprawnymi ruchami rozpruła piękny czepek, zwinęła wstążkę podała oburzonej damie i powiedziała. Zapłata jest za moje umiejętności i prace, wstążkę daje pani gratis!"

O co w tym wszystkim chodzi?  Napiszę Wam to na swoim przykładzie, choć zapewne niejedna z nas spotkała się już z takimi sytuacjami. 
 Jak wiecie, swoje rękodzieło sprzedaję, są to rożne punkty- zaprzyjaźniony sklep, wystawy, itd. Ale najwięcej prac robię na indywidualne zamówienia i tego typu współpracę lubię najbardziej. Mam kilku stałych klientów, którzy doceniają moje prace i chylę im w tym momencie czoła.Początkowo robiłam swoje prace z pasji, z przyjemności, bo kocham to robić, ale materiały szybko się kończą, a z jednej pensji nie stać nas na to, aby je kupować, więc zaczęłam swoje prace sprzedawać, a nie mogę ich sprzedawać "po kosztach", też chcę zarobić, chcę, żeby zwróciło mi się za materiał, abym mogła kupić następny. Zaczęłam je tez sprzedawać, bo ile można robić tylko dla siebie, gdzie to wszystko w mieszkaniu upychać. Inni też niech cieszą się wytworami moich rąk, niech cieszą oczy innych, ale...no właśnie ale...
 Ale zdarzają się osoby, którym moje prace nie odpowiadają cenowo. I to jest właśnie ten problem. 
Ostatnio klika pań stwierdziło, że za koszyk o średnicy 18 cm z ponad 20-stoma różami cukierkowymi 35 zł to stanowczo za drogo. Bo przecież co w takim koszyku jest- trochę krepiny i gazet. To teraz podliczmy:
1.Gazety mam za darmo, dzięki uprzejmości znajomych i rodziny, ale sama gazeta to nie wszystko. Z gazet trzeba zrobić rurki, a ich skręcenie zajmuje kilka godzin. Z gazet trzeba upleść koszyk, co zajmuje kolejne godziny. Trzeba go umalować- większość klientów chce, aby moje koszyki przypominały wyglądem naturalną wiklinę a do tego, aby farba była bezpieczna. No i tak jest- stosuje farbę bezpieczną, którą można malować również zabawki a jej koszt to 15 zł za 250 ml. A taka pojemność to sami wiecie, że na dużo nie wystarcza.
2. Krepina- koszt między 4,50 - 6zł za rolkę. A często klient chce kilka kolorów w koszyku- najczęściej 4-5 kolorów. Muszę kupić 4-5 rolek krepiny z każdego wybranego koloru, niestety z metra krepiny nikt nie sprzedaje.
3. Dodatki:
-drucik do róż i do rączki w koszu
-gąbka florystyczna
- sizal
-listki
-perełki
-susz
-wstążeczki
-celofan
-klej na gorąco
4. Poświęcony czas

I zawsze mówię,: jeśli pani uważa, że zrobienie takiego kosza i kwiatów to żadna mecyja, to proszę bardzo, niech pani kupi wszystkie potrzebne materiały i przekona się pani, ile na nie wyda i ile czasu trzeba na to poświęcić".

Niektórzy rozumieją, do niektórych nie dociera i dalej obstają przy swoim, udając ekspertów wiedząc lepiej ode mnie, ile czasu taka praca zajmuje i ile wydaję na materiały. Podejrzewam , że są to osoby, które w swoim życiu nie skalały się żadną cięższą, własnoręczna pracą. I takim najłatwiej przychodzi ocenianie. A na koniec najlepiej stwierdzić, że to kicz, tandeta, gówno warte. Tylko ,jeśli  wyceniałabym swoją pracę na 10 zł to już nie byłoby to ani kiczowate ani tandetne. Mówię wtedy "proszę bardzo kup w supermarkecie oryginalny prezent, chińskiej produkcji za 5 zł, tylko potem nie narzekaj, że rozpada się w rękach. Jeśli nie potrafisz docenić solidności, precyzji i trwałości czegoś, co jest wykonane ręcznie".

Kolejny problem to tzw. "bliscy znajomi". Osoby, z którymi zamieniałam raptem kilka słów na szkolnym korytarzu w podstawówce, teraz wymagają rabatów, lub robienia z darmo, no bo przecież "po znajomości". Przepraszam, ale ja nie pracuję na etacie, pracuje tylko mój mąż, nie mogę więc sobie pozwolić na to, aby wszystkich dookoła obdarowywać prezentami, nie stać mnie na to. A w sklepie materiałów za darmo też mi nikt nie da. Mówię wtedy: " Ok, nie ma sprawy, mogę zrobić Ci za darmo, lubię to robić, więc robocizny nie będę liczyć ale Ty "tylko" kup potrzebne materiały- dam Ci listę potrzebnych mi rzeczy". Po wizycie w sklepie słyszę od takiej osoby "Przepraszam, wygłupiłam się, to wszystko naprawdę sporo kosztuje".


Spotkałam się też z opiniami: "To po co to robisz?". Robię to bo kocham, bo mam stałych klientów, którzy chcą mieć moje prace. Coś w życiu trzeba robić, coś co się lubi. Wiadomo, że najwygodniej jest tylko siedzieć bezczynnie i użalać się nad sobą. Może na swoim rękodziele kokosów nie zarabiam, ale na moje potrzeby wystarczy, i wiem, że zarobiłam pracą swoich rąk.  A jeśli ktoś nie docenia tego, co robię, nie jest wart, aby moje wytwory kupić.

Na przykładzie takich krajów jak Holandia, Szkocja wiem, że rękodzieło jest docenianie, takie prace naprawdę mają tam dużą wartość. Miejmy nadzieję, że w Polsce wkrótce  zmieni się podejście do rękodzieła. 
Nikogo nie zmusimy do kupowania naszych prac, nie zmusimy też do tego, aby wszystkim się podobały. Ale jeśli ktoś jest zainteresowany nasza pracą i myśli, że kupi ja za grosze, to jest to sytuacja nie do zaakceptowania.
Na koniec chciałabym tez poruszyć jeszcze jedną sprawę. Jak wiecie mieszkam w małym mieście. Co w związku z tym? Otóż pojawia się ludzka zawiść i zazdrość.  Swoje prace wystawiam tez na fb czy nk.  Moje prace na tych portalach komentują tylko rękodzielnicy poznani albo na blogu albo na fb. Nikt z moich znajomych z miasta nie zostawił ani jednego komentarza. Za to, gdy spotkam kogoś znajomego na ulicy, pojawiają się tylko wścibskie pytania"No widziałam Twoje prace na fb, ale co pewnie nikt tego nie kupuje, nie sprzedaje się to nie?" A gdy odpowiadam, że mam stałych klientów, dużo moich prac zostało też rozesłanych po Polsce, bo i takie zamówienia miałam, że przez niecały rok sprzedałam spora ilość koszyków i rożków, to taka osoba milknie,schodzi jej z twarzy ironiczny uśmiech i następuje nagła zamiana tematu. O czym to świadczy? Moim zadaniem o tym, że najlepiej, jakby podwinęła mi się noga, żeby nic mi nie wyszło i żebym nic nie osiągnęła. A jeszcze lepiej gdybym stała z tymi znajomymi na ulicy tylko ciągle narzekała, jak mi to źle i niedobrze. Nie wiem, jak to wygląda w dużych miastach ,ale w moim jest to normą.

Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca tego postu i że przyłączą się kolejne osoby:) Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli:)

piątek, 16 sierpnia 2013

Kursik na róże płatkowe

Witam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednimi postami. Witam również nowych obserwatorów, cieszę się, że Was przybywa:) Dzisiaj pokaże Wam w jaki sposób robię swoje róże płatkowe, te akurat będą dość spore.
1. Z krepiny tniemy pasek o długości 50 cm i szerokości 13 cm, z takiego paska uzyskamy 8 płatków:
2. Pasek ten składamy trzy razy na pół, dzięki czemu wytniemy od razu wszystkie płatki i nie będziemy musieli bawić się w wycinanie każdego płatka osobno. Po złożeniu paska powinno nam powstać takie coś:
3. Z tak złożonego paska wycinamy płatki- kształt płatków jest prościutki i wygląda tak:
4. Następnie tępą stroną nożyczek wywijamy zaokrągloną górę płatka ten sposób:
5. Wywinięty płatek ma wyglądać tak:


6. Następnie pod tą wywiniętą częścią, kciukami wypychamy dołeczek, jednocześnie rozciągając krepinę:
7. Wygląda to tak:
I w ten sam sposób postępujemy ze wszystkimi płatkami.
8. Ucinamy sobie drucik, który posłuży nam za łodyżkę, jedną końcówkę smarujemy klejem na gorąco i przyklejamy go do pierwszego płatka POD!!! dołeczkiem:

9. Zwijamy ten płatek w "trąbeczkę"- zwijamy oczywiście pod dołeczkiem, aby nie zniszczyć go:
10. W miejscu gdzie kończy nam się pierwszy płatek przykładamy kolejny i owijamy nim ten wcześniejszy:
Przykładając i owijając kolejne płatki pamiętajcie aby nie zniszczyć dołeczków, bo to one nadają cały urok róży.I nie musicie płatków owijać zbyt ciasno, jesli chcecie uzyskać efekt bardziej rozkwitniętej róży.
11. Gdy owiniecie wszystkie już płatki, nitką należy je związać tuż pod dołeczkami:
12. Następnie z zielonej krepiny(ja używam zieleni o numerze 560) wycinamy 4-5 trójkącików:
13. Tępą stroną nożyczek wywijamy je podobnie jak płatki. Miejsce związania, czyli po nitce dookoła smarujemy klejem na gorąco i przyklejamy wywinięte trójkąciki:
14. Teraz wycinamy listki, podobnie jak płatki róż,  kawałek krepiny składacie kilkakrotnie i od razu wycinacie kilka listów. Ja do jednej różny dodaję zazwyczaj 3 listki, a kształt liści  stosuję taki:
15. Do każdego listka dodajemy drucik, drucik musi być trochę dłuższy niż długość listka:
16. Każdy drucik owijamy zielona krepiną i przyklejamy go przez środek listka:


17. Różę tuż pod trójkącikami smarujemy dookoła klejem na gorąco i przyklejamy pasek zielonej krepiny, tym paskiem okręcamy łodyżkę w dół, po drodze dodając listki:
Owijamy do końca łodyżki a na koniec wyginamy sobie listki, ładnie je formując, mamy w nich druciki, więc możemy je ładnie ułożyć.
18. I taką różę wykonaliśmy:)

Mam nadzieję, że kursik będzie dla Was czytelny jeśli coś jest niejasne, to śmiało pytajcie, ja z chęcią odpowiem:)

JEŚLI KORZYSTASZ Z MOJEGO KURSIKU LUB INSPIRUJESZ SIĘ MOIMI PRACAMI, PROSZĘ PODAJ LINK DO MOJEGO BLOGA.

Pozdrawiam i życzę miłego dzionka:)











środa, 14 sierpnia 2013

Recenzja szamponu i odżywki do włosów farbowanych Fitomed

Witam wszystkich bardzo serdecznie:) Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem:) Mam nadzieję, że kursik komuś się przyda:)
Jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą Fitomed producentem naturalnych, ziołowych kosmetyków. Do przetestowania dostałam dwa produkty
1. Szampon do włosów koloryzowanych- odcienie ciemne. 

Opis producenta: Szampon zawiera naturalne substancje myjące wyodrębnione z korzenia mydlnicy lekarskiej. Wytwarza swoistą dla mydlnicy pianę i delikatnie myje włosy osłabione podczas koloryzacji. Szampon zawiera również mocny wyciąg z herbaty cejlońskiej oraz z liści henny irańskiej. Synergiczne działanie tych roślin nadaje włosom ciepłe, kasztanowe refleksy oraz zapobiega wypłukiwaniu koloru. Oprócz właściwości barwiących wyciąg herbaciany i z henny zawiera liczne sole mineralne i antyutleniacze, korzystnie wpływające na zdrowy wygląd włosów.
Cena: 10,50 za 250 ml.
Moja opinia: Bardzo podoba mi się opakowanie produktu, prosta, plastikowa butelka, która jest bardzo wygodna i poręczna w użyciu. Dzięki temu, że jest przezroczysta możemy obserwować, ile kosmetyku jeszcze nam zostało do zużycia. Konsystencja szamponu nie jest ani za gęsta ani za rzadka, co sprawia, że szampon bardzo dobrze się rozprowadza, wytwarza delikatną pianę i bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy i włosy. Do tego ma przyjemny zapach(a obawiałam się, że kosmetyki ziołowe ładnie nie pachną:) Mogę też potwierdzić ochronę koloru włosów farbowanych, jaką obiecuje producent. Kolor faktycznie  nie wypłukuje się tak szybko, dłużej pozostaje intensywny. Mimo, że moje włosy były farbowane około dwóch miesięcy temu, kolor na nich nadal jest wyraźny, a włosy są lśniące i gładkie.Natomiast na odrostach pojawiły się brązowe refleksy, tuszujące owe odrosty:) Zauważyłam również, że po tym szamponie włosy mają mniejszą tendencje do przetłuszczania się. Szampon troszkę plącze włosy, jednak z tym radzi sobie świetnie poniższa odżywka.  Jest to pierwszy szampon do włosów farbowanych, który się sprawdził w moim przypadku- nie dość, że chroni kolor włosów, to jeszcze go odświeża, nadając im kasztanowe refleksy. A do tego nie jest drogi i zawiera naturalne składniki! Polecam:)
2.Odżywka ekstraziołowa do włosów koloryzowanych-odcienie ciemne

Opis producenta: Pod wpływem farbowania włosy gorzej się rozczesują i są przesuszone. Stosowanie odżywki zmniejsza łamliwość i ułatwia rozczesywanie. Synergiczne działanie wyciągu z liści herbaty cejlońskiej i henny irańskiej nadaje włosom ciepłe kasztanowe refleksy oraz zapobiega wypłukiwaniu koloru. Wyciąg herbaciany i z henny zawiera również liczne sole mineralne i antyutleniacze korzystnie wpływające na zdrowy wygląd włosów.
Cena: 9 zł za 200 ml
Moja opinia: Odżywkę stosowałam w duecie z szamponem. Odżywki nie spłukiwałam z włosów. Ten produkt również posiada bardzo wygodną w użyciu, przezroczystą butelkę oraz lekką konsystencję, która nie obciąża włosów. Ma bardzo przyjemny zapach, który na moich włosach utrzymywał się jeszcze następnego dnia. Odżywka wspomaga szampon w ochronie koloru włosów farbowanych, nadając włosom brązowe refleksy. Stosowanie odżywki ułatwia również rozczesywanie włosów,  mimo, że moje plączą się strasznie:)
Podsumowanie- Jestem bardzo zadowolona z obu tych produktów, są niedrogie, zawierają naturalne składniki, co ja osobiście bardzo sobie w kosmetykach cenię. Moje włosy już od dawna nie miały tak zdrowego wyglądu- są gładkie, lśniące i miękkie a kolor na nich po raz pierwszy tak długo się utrzymuje. Dzięki czemu nie muszę już tak często narażać włosów na kolejne dawki farby. Szampon i odżywka stanowią fajny duet, wiem, że powrócę do nich jeszcze nie raz:)
Na koniec dodam, że szampon i odżywkę możecie kupić również dla włosów w odcieniach jasnych. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę Fitomed. Dziękuję pani Anecie za możliwość przetestowania tych świetnych produktów:)

Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie:)