niedziela, 18 sierpnia 2013

Doceńmy nasze rękodzieło

Postanowiłam przyłączyć się do akcji, która uważam dotyczy nas wszystkich- czyli rękodzielników. Źródło akcji pochodzi z tego bloga:
http://lore-art.blogspot.com/2013/03/docenmy-rekdzieo.html?spref=fb

"Dawno temu w Paryżu modna dama udała się do modystki aby zamówić nakrycie głowy ostatni krzyk mody. Modystka owo nakrycie wykonała zużywając 5 metrów wstążki. Kiedy dama usłyszała cenę z oburzeniem zawołała: Co!!!! 300 franków za 5 metrów wstążki!!?? Pani chyba oszalała! Na to modystka kilkoma sprawnymi ruchami rozpruła piękny czepek, zwinęła wstążkę podała oburzonej damie i powiedziała. Zapłata jest za moje umiejętności i prace, wstążkę daje pani gratis!"

O co w tym wszystkim chodzi?  Napiszę Wam to na swoim przykładzie, choć zapewne niejedna z nas spotkała się już z takimi sytuacjami. 
 Jak wiecie, swoje rękodzieło sprzedaję, są to rożne punkty- zaprzyjaźniony sklep, wystawy, itd. Ale najwięcej prac robię na indywidualne zamówienia i tego typu współpracę lubię najbardziej. Mam kilku stałych klientów, którzy doceniają moje prace i chylę im w tym momencie czoła.Początkowo robiłam swoje prace z pasji, z przyjemności, bo kocham to robić, ale materiały szybko się kończą, a z jednej pensji nie stać nas na to, aby je kupować, więc zaczęłam swoje prace sprzedawać, a nie mogę ich sprzedawać "po kosztach", też chcę zarobić, chcę, żeby zwróciło mi się za materiał, abym mogła kupić następny. Zaczęłam je tez sprzedawać, bo ile można robić tylko dla siebie, gdzie to wszystko w mieszkaniu upychać. Inni też niech cieszą się wytworami moich rąk, niech cieszą oczy innych, ale...no właśnie ale...
 Ale zdarzają się osoby, którym moje prace nie odpowiadają cenowo. I to jest właśnie ten problem. 
Ostatnio klika pań stwierdziło, że za koszyk o średnicy 18 cm z ponad 20-stoma różami cukierkowymi 35 zł to stanowczo za drogo. Bo przecież co w takim koszyku jest- trochę krepiny i gazet. To teraz podliczmy:
1.Gazety mam za darmo, dzięki uprzejmości znajomych i rodziny, ale sama gazeta to nie wszystko. Z gazet trzeba zrobić rurki, a ich skręcenie zajmuje kilka godzin. Z gazet trzeba upleść koszyk, co zajmuje kolejne godziny. Trzeba go umalować- większość klientów chce, aby moje koszyki przypominały wyglądem naturalną wiklinę a do tego, aby farba była bezpieczna. No i tak jest- stosuje farbę bezpieczną, którą można malować również zabawki a jej koszt to 15 zł za 250 ml. A taka pojemność to sami wiecie, że na dużo nie wystarcza.
2. Krepina- koszt między 4,50 - 6zł za rolkę. A często klient chce kilka kolorów w koszyku- najczęściej 4-5 kolorów. Muszę kupić 4-5 rolek krepiny z każdego wybranego koloru, niestety z metra krepiny nikt nie sprzedaje.
3. Dodatki:
-drucik do róż i do rączki w koszu
-gąbka florystyczna
- sizal
-listki
-perełki
-susz
-wstążeczki
-celofan
-klej na gorąco
4. Poświęcony czas

I zawsze mówię,: jeśli pani uważa, że zrobienie takiego kosza i kwiatów to żadna mecyja, to proszę bardzo, niech pani kupi wszystkie potrzebne materiały i przekona się pani, ile na nie wyda i ile czasu trzeba na to poświęcić".

Niektórzy rozumieją, do niektórych nie dociera i dalej obstają przy swoim, udając ekspertów wiedząc lepiej ode mnie, ile czasu taka praca zajmuje i ile wydaję na materiały. Podejrzewam , że są to osoby, które w swoim życiu nie skalały się żadną cięższą, własnoręczna pracą. I takim najłatwiej przychodzi ocenianie. A na koniec najlepiej stwierdzić, że to kicz, tandeta, gówno warte. Tylko ,jeśli  wyceniałabym swoją pracę na 10 zł to już nie byłoby to ani kiczowate ani tandetne. Mówię wtedy "proszę bardzo kup w supermarkecie oryginalny prezent, chińskiej produkcji za 5 zł, tylko potem nie narzekaj, że rozpada się w rękach. Jeśli nie potrafisz docenić solidności, precyzji i trwałości czegoś, co jest wykonane ręcznie".

Kolejny problem to tzw. "bliscy znajomi". Osoby, z którymi zamieniałam raptem kilka słów na szkolnym korytarzu w podstawówce, teraz wymagają rabatów, lub robienia z darmo, no bo przecież "po znajomości". Przepraszam, ale ja nie pracuję na etacie, pracuje tylko mój mąż, nie mogę więc sobie pozwolić na to, aby wszystkich dookoła obdarowywać prezentami, nie stać mnie na to. A w sklepie materiałów za darmo też mi nikt nie da. Mówię wtedy: " Ok, nie ma sprawy, mogę zrobić Ci za darmo, lubię to robić, więc robocizny nie będę liczyć ale Ty "tylko" kup potrzebne materiały- dam Ci listę potrzebnych mi rzeczy". Po wizycie w sklepie słyszę od takiej osoby "Przepraszam, wygłupiłam się, to wszystko naprawdę sporo kosztuje".


Spotkałam się też z opiniami: "To po co to robisz?". Robię to bo kocham, bo mam stałych klientów, którzy chcą mieć moje prace. Coś w życiu trzeba robić, coś co się lubi. Wiadomo, że najwygodniej jest tylko siedzieć bezczynnie i użalać się nad sobą. Może na swoim rękodziele kokosów nie zarabiam, ale na moje potrzeby wystarczy, i wiem, że zarobiłam pracą swoich rąk.  A jeśli ktoś nie docenia tego, co robię, nie jest wart, aby moje wytwory kupić.

Na przykładzie takich krajów jak Holandia, Szkocja wiem, że rękodzieło jest docenianie, takie prace naprawdę mają tam dużą wartość. Miejmy nadzieję, że w Polsce wkrótce  zmieni się podejście do rękodzieła. 
Nikogo nie zmusimy do kupowania naszych prac, nie zmusimy też do tego, aby wszystkim się podobały. Ale jeśli ktoś jest zainteresowany nasza pracą i myśli, że kupi ja za grosze, to jest to sytuacja nie do zaakceptowania.
Na koniec chciałabym tez poruszyć jeszcze jedną sprawę. Jak wiecie mieszkam w małym mieście. Co w związku z tym? Otóż pojawia się ludzka zawiść i zazdrość.  Swoje prace wystawiam tez na fb czy nk.  Moje prace na tych portalach komentują tylko rękodzielnicy poznani albo na blogu albo na fb. Nikt z moich znajomych z miasta nie zostawił ani jednego komentarza. Za to, gdy spotkam kogoś znajomego na ulicy, pojawiają się tylko wścibskie pytania"No widziałam Twoje prace na fb, ale co pewnie nikt tego nie kupuje, nie sprzedaje się to nie?" A gdy odpowiadam, że mam stałych klientów, dużo moich prac zostało też rozesłanych po Polsce, bo i takie zamówienia miałam, że przez niecały rok sprzedałam spora ilość koszyków i rożków, to taka osoba milknie,schodzi jej z twarzy ironiczny uśmiech i następuje nagła zamiana tematu. O czym to świadczy? Moim zadaniem o tym, że najlepiej, jakby podwinęła mi się noga, żeby nic mi nie wyszło i żebym nic nie osiągnęła. A jeszcze lepiej gdybym stała z tymi znajomymi na ulicy tylko ciągle narzekała, jak mi to źle i niedobrze. Nie wiem, jak to wygląda w dużych miastach ,ale w moim jest to normą.

Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca tego postu i że przyłączą się kolejne osoby:) Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli:)

22 komentarze :

  1. Niestety rękodzieło nie zawsze jest doceniane. Te osoby, które same się tym zajmują, dobrze wiedzą ile trzeba pieniędzy, czasu, umiejętności. Mój mąż rzeźbi. Swoje prace wykonuje w wolnym czasie po pracy. Zdarza się, że trwa to kilka miesięcy. Ludzie chcieliby taką pracę kupić za 100 zł, a jej wartość jest dużo, dużo większa. Z tego powodu wolimy wszystkie prace zostawić dla siebie i cieszyć się, że są piękną dekoracją domu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałam taki obszerny komentarz, a wystarczyło kliknąć ctrl i zamieniło się w nicość. Zła jestem, ale cóż nie będę się powtarzać, bo zajmie mi to dużo.
    Kochana, całkowicie się z Tobą zgadzam. Lepiej mieć klientów kilku, ale takich co docenią.
    Najlepiej jest się nie przejmować gderaniem innych osób, bo takich zawistnych zawsze znajdzie się na pęczki :) Ważne byś Ty doceniała własną pracę, szanowała ją i nie dała sobie dyrygować :) A klienci, prawdziwi, którzy docenią i jeszcze dopłacą na pewno się znajdą.
    P.S. Piękny cytat

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda rękodzieło u nas nie jest tak doceniane,ale myślę że zaczyna się to powoli zmieniać. Ta powódź bublowatych chińskich rzeczy wymusza szukanie czegoś wartościowego,oryginalnego,trwałego. Nie przejmuj się ludźmi i rób dalej swoje piękne prace,zawsze znajdą się na nie chętne osoby :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie w 100% rekodzieło zasługuje, aby je docenić- też spotkałam sie z opiniami, że skoro z gazet to co mnie to mogło kosztować, jak sama robie to najlepiej za darmo, ach rozpisałam sie, ale jak sobie pomysle... wole nie myśleć :) pozdrawiam Cie cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zgodzę się ze wszystkim co napisałaś,ludzie tego nie doceniają i to nie podlega dyskusji.
    Mam natomiast mieszane uczucia co do samej akcji(choć sama pisałam podobny post;)
    Przecież Twoje słowa,czy kogokolwiek innego, trafią głównie do rękodzielniczek.
    Ja uważam,że takie akcje mogą przynieść jakikolwiek efekt tylko wtedy,kiedy trafią do ludzi z zewnątrz,do potencjalnych odbiorców.
    Dobrym miejscem jest choćby facebook,gdzie oprócz ,,ludzi z branży''przeczytają to właśnie nasi znajomi,znajomi znajomych.Może wtedy Twoi znajomi jak i moi(bo mam tak samo jak Ty)popatrzą na to wszystko trochę innym okiem.
    To do nich te słowa powinny być adresowane.
    Może powinnyśmy przenieść taki apel właśnie tam?
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten post został udostępniony również na fb:):) Na bloga wchodzą również moi znajomi, osoby niezajmujące się rękodziełem, więc myślę, że trafi to do szerszej rzeszy odbiorców:)

      Usuń
  6. Masz Weroniko 100%-ową rację z tego co piszesz wielu nie docenia pracy rąk i wkładu czasu, serca,talentu, cierpliwości etc. wielu sobie nie zdaje nawet sprawy z tego ile trzeba nieraz umysłowo nad swym dziełem myśleć - ja swe prace albo robię dla rodziny albo sporadycznie mi się zdarza sprzedać ale wówczas stawka tak jak piszesz musi wyższa od wartości popieram ten cel i od rana się zastanawiam kiedy wkleić baner-ale ze od zmieniam szatę graficzną i wiele rzeczy popsułam sama sobie na blogerze tak że jeszcze poczekam ponieważ pochopnych decyzji nie podejmuję serdecznie pozdrawiam miłej niedzieli życzę Maria

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, zgadzam się we wszystkim. To co napisałaś jest wielką bolączką niestety. Osoby, które nigdy niczego nie wykonały samodzielnie, a szczególnie, gdy nawet nie spróbowały, nie mają pojęcia jak to wygląda w praktyce. Często po prostu nie są świadome wartości takiego przedmiotu.
    Przyłączyłam się do tej akcji już dość dawno i podtrzymuję.
    Życzę wszystkiego dobrego a innymi radzę się nie przejmować. Najważniejsze, aby być w zgodzie z samym sobą i robić to co uważamy za słuszne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie to ujęłaś, u mnie jest podobnie, kiedś stojąc ze stoiskiem z aniołami szydełkowymi podeszła babeczka i powiedziała do koleżanki- nie kupuj, ja takiego w 5 minut zrobię, no szok.
    Równiez mam nadzieję że zmieni się u nas podejście do rękodzieła

    OdpowiedzUsuń
  9. Super się rozpisałaś :) u mnie wygląda to bardzo podobnie - znajomi z zniżką a rodzina chciałaby mi dać za moje prace jak najwięcej, bo rozumieją ile to na prawdę jest warte, ile warta jest moja praca :) A z Facebookiem mam też podobnie.. Głównie rękodzielnicy to lubią i komentują.. No ale co zrobić :) Zazdrość i zawiść jest wszędzie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. popieram, doceniam i się nie poddaję :) też sprzedaje swoje wyroby od czasu do czasu, nikt nie zarzucił mi jeszcze, że za dużo sobie życzę, bo mówię ile czasu i pracy muszę włożyć w to, co robię. widzę, że np u nas jest coraz więcej osób, które doceniają taką pracę i chcą mieć dla siebie lub bliskich niepowtarzalny prezent, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Popieram Cie . Niektore osoby nawet same mi mowia ile dadza mi za jakas rzecz wypleciona , odpowiadam im z usmiechem , ze na cukierki jeszcze mnie stac :) Mina ich bezcenna . Sa tez osoby , ktore chca sie tylko dowiedziec ile to kosztuje i szybko w myslach przeliczaja ile by zarobili jak beda to robic . Po pewnym czasie , mowia ze caly tydzien nie beda koszyka robic , bo im sie nie oplaca i nadal chca kupic za bezcen . Ja nie pracuje za darmo a co do gazet , od sasiadow , czy rodziny to tez za darmo nie sa , podziekowac tez jakos musze , ze je odkladaja a nawet pod drzwi poloza . Jak zamowienia sa a brak gazet to tez do kiosku i sie kupuje . Niektorzy sprzedaja swoje prace po zanizonych cenach i dziwie sie , bo nie szanuja sie albo badziewie robia , podcinaja swa galaz , no za dziekuje pracuja . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zgadzam się z Tobą w 100 % mam podobne doświadczenia. Chociaż nikt mi jeszcze nie zarzucił prosto w oczy że sobie za dużo życzę. Ale zdarzyło mi się że odezwał się ktoś kto trafił przypadkiem na mojego bloga i wysłał zapytanie na maila, kiedy napisałam odpowiedź z ceną, osoby nie odezwały się, więc przypuszczam że cena wydała im się za wysoka. No cóż prawda jest taka że faktycznie każdy by chciał cudo za 2 zł, ale takie rzeczy to tylko w Chińskim Markecie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Postanowiłam napisać ten komentarz w myśl teorii "wyjątek potwierdza regułę". Rozumiem wasze rozterki i jestem całym sercem z Wami rękodzielnikami. Ja co prawda od niedawna zajmuję się rękodziełem ale na szczęście nie spotkałam się z takim lekceważącym traktowaniem. Moi znajomi i klienci doceniają to co robię i do tej pory nie spotkałam się z opinią że to za drogo. Jeżeli ktoś chce mieć coś niepowtarzalnego to wie że to musi kosztować. Mieszkam w niewielkiej miejscowości ale nawet prawie obce osoby doceniają moje prace, które widzieli u kogoś znajomego bądź na FB.
    Piszę ten komentarz po to by pokazać Wam kochane, że nie wszędzie tak jest gdzie zawiść i zachłanność są górą. I właśnie dla tej nielicznej może grupy, która docenia nasze prace warto tworzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy ja zaczynałam swoją przygodę z rękodziełem, również dużo osób mnie wspierało, niby doceniało. Ale chyba z ta myślą, że na tym się skończy i nie będę miała możliwości pociągnięcia tego dalej. Gdy zaczęłam robić wystawy, pojawiło się więcej zamówień, również tych wysyłkowych, większość osób niestety odwróciło się. Życzę Ci, aby w Twoim przypadku tak się nie stało:)

      Usuń
  14. Ehh... Ciężki Nasz żywot :) Ale ludzie zawsze będą gadali i narzekali. Musimy się uodpornić na to :)

    www.moj-przystanek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Napisałaś całą prawdę o rękodziele. Jest niedoceniane i uznawane za kiczowate. A szkoda, bo każda praca jest jedyna w swoim rodzaju, często tworzona pod daną osobę. W jej wykonanie wkładane jest nie tylko dożo czasu, czy pieniążków ale też serce. Myślę, że wiele osób nie tyle co z własnego "wysmakowanego" gustu ale też przez zadość, czy zawiść, uznaje takie prace za tandetę.
    Ja swoich prac nie sprzedaję w necie, zazwyczaj robię coś dla znajomych i rodziny. Wiem jednak, że gdybym brała od nich pieniążki więcej niż za materiały napewno nie zamawialiby u mnie.
    Dobrze, że znajdują się jeszcze takie miejsca o których pisze Anna Makuch, gdzie są ludzie którzy doceniają walory rękodzieła. Oby było takich więcej. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny post! Ludzie nawet sobie nie zdają sprawy, ile kosztują komponenty dobrej jakości... Już nie mówiąc o godzinach robocizny! Mnie średniej wielkości kolczyki wynoszą między 50-60 zł (bez kosztów przesyłki ze sklepów internetowych, czasem musi ich być kilka), potem 3 dni roboty i jeden dzien wykańczania (może być krócej, ale nie jestem wtedy zadowolona, że np nie przeszyłam rzędów razem i nie chcę ludziom wciskać bubla - zatem taniej nie będzie). Znajomym nie liczę robicizny, a jak w prezencie, to też materiałów - bo rękodzieło to najlepszy prezent (sama też lubię je dostawać). Na szczęście mam luźną pracę wakacyjną + jestem studentką, więc mogę sobie pozwolić na wybieranie ofert. Pozdrawiam i zapraszam na pracowniamroza.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ha! Czytając to co napisałaś czuje się jakbym sama była w Twojej skórze!
    Moje zarabianie na rękodziele zaczęłam w sumie od nieprzyjemnej sytuacji. W szkole podstawowej poproszono mnie o wykonanie 12 palm na kiermasz świąteczny. Mamy nieliczne klasy bo jest to mała wiejska szkoła. Rada Rodziców orzekła, że każdy z rodziców dziecka w danej klasie ma zakupić lub zrobić jakąś ozdobę. Komuś poprzedniego roku spodobała się moja palma którą robiłam na konkurs synkowi w naszym kościele i tak dotarło do Rady Rodziców, że można by było mnie poprosić o ich wykonanie. Zgodziłam się chętnie bo sprawiało mi to wielką frajdę.
    Pomyślałam sobie wtedy, że gdybym sama musiała kupić jakąś chińszczyznę na ten kiermasz to wydałabym te 10zł. Niestety nie miałam materiałów, ani drutu florystycznego, ani krepy, bibuły czegokolwiek, jedynie patyczki leszczyny które mogłam zerwać gdzieś w okolicy. Zakupiłam więc materiał na własny koszt i zaczęłam wcześniej robić , bo wiadomo, że zrobienie ok. 40 różnych kwiatów na jedną palmę jest czasochłonne. Poprosiłam też o pomoc moją przyjaciółkę, która ma córeczkę w tej samej klasie i sama robi takie rzeczy. Zaczęłyśmy razem uczyć się i kombinować starając się stworzyć coś ładnego, kolorowego i w różnych formach.
    W czasie już zaczętej pracy miała do mnie zadzwonić przewodnicząca klasy żeby obgadać szczegóły. Oczywiście musiałam sama wykonać telefon do niej i pytam: „ile mogłabyś przeznaczyć z klasowych pieniążków na ten cel” – nastąpiła chwila niezręcznej ciszyyyyy…. Kiedy usłyszała, że chciałabym od każdego rodzica po 10zł na materiał (bo wiadomo krepa u nas w sklepie 5,50zł, a miało być kolorowo, a gdzie reszta), a każdą palmę mierzącą 80cm mogłaby sprzedać po 30 zł więc byłoby ponad 200% zarobku, to uniosła się ambicją i powiedziała, że ona osobiście pokryje koszty. Stwierdziła, że nikt mi za taką cenę palmy nie kupi, a ona ma koleżankę która twierdzi , że aż takich kosztów nie ma, a one będą to sprzedawać za 10zł!
    Ręce mi opadły bo już wtedy wyszłam na szuję, która chce zarabiać na własnym dziecku! Powiedziałam jej wtedy, że w takim razie dam sobie radę sama (a pomyślałam „wsadź sobie te pieniądze…. no wiadomo gdzie). Później w szkole słyszałam, że chodzą piękne opinie jako że jestem aspołeczna bo chciałam pieniądze za materiał.
    Wściekłyśmy się z przyjaciółką na tyle, że zaczęłyśmy robić palemki nie tylko na kiermasz ale też do sprzedania przez Internet i u znajomej w sklepiku z dewocjonaliami (która stwierdziła, że ona to by za 60zł minimum sprzedawała – uparłam się jednak ,że 30zł będzie dobrą ceną). Zakupiłyśmy materiału za 200zł i kręciłyśmy do poranionych palcy u rąk poprzecinanych drutem! Nie mówiąc o tym jak wyglądał mój salon przy tej pracy i co na ten temat miał do powiedzenia mój ślubny wracający z pracy do domu :D

    Mamusie na kiermaszu sprzedały palemki po 10zł na sztuce, a my z przyjaciółką wzięłyśmy 1000zł za resztę którą zrobiłyśmy. Jeszcze w sobotę przed niedzielą palmową ludzie pytali czy nie mogliby zakupić.
    Dziś mamy zamówienie na kwiecień przyszłego roku z dużego centrum ogrodniczego. Centrum ma zapewnić wypromowanie i reklamę!
    Ludzie ceńcie swoją pracę i nie przejmujcie się opiniami innych!

    A ja dalej na spalonym w szkole jestem :(

    Chętnie przyłącze się do akcji i jestem całym sercem z ludźmi, którzy tworzą! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. ehh niestety...
    rękodzieło w Polsce nie jest cenione... i obawiam się, że zbyt prędko to nie nastąpi....
    Ludziom wydaje się, że to "kilka papierków"
    nikt nie liczy czasu, energii, bolących palców i oczu...
    ale obawiam się, że problemem jest nie tylko nieświadomość ale też fakt, że ludzi najzwyczajniej nie stać...
    Sama wyceniając moje kartki mam ogromny problem...
    wiem ile mnie to kosztowało... ile poświęciłam czasu... ale na koniec zastanawiam się czy... "mnie by było stać"
    Natomiast "po znajomości" chcą nawet Ci, którzy zapominają mi cześć powiedzieć na ulicy ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyłączam się. Post na ten temat jest na moim blogu. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem czy dalej dziewczyno walczysz z ignorantami ale podejrzewam , że tak... Ja przerabiam to samo i całym sercem jestem z Tobą!
    Ostatnio na blogu " Na Miotle" wspomniano o pracy za paczkę galaretki. To właśnie nas otacza. Przed chwilą z racji świąt Wielkiej nocy zwróciłam pewnej pannie uwagę by za tak piękne wyroby nie dawała ceny 5 zł bo to skandal i brak szacunku do siebie samej! I co? Panna odpisała - a co mi tam , tak sobie siedzę i zawijam te sreberka jak ten świstak a jak ktos cos zapłaci to fajnie.... Ręce opadają.
    Wstawiam Twój Post na mój Wytarty kuferek bo całkowicie Cię popieram i pozdrawiam gorąco. A tak w ogóle to miło poznać!

    OdpowiedzUsuń